poniedziałek, 12 maja 2008

Alicja po drugiej stronie lustra

I stało się! Jesteśmy w Egipcie.
Mieszkamy w Maadi - tak zielonej dzielnicy, że mógłby to być dowolny kraj śródziemnomorski, gdyby nie ... tutejsi mieszkańcy :)
W dniu naszego przyjazdu wchodzimy do ogrodu, a tam siedzi kilku mężczyzn - jeden pracuje, a inni pomagają mu ... duchowo.

Następnego dnia zostaliśmy z Wojtkiem sami w domu - nagle dzwonek do bramy:
- Proszę otworzyć drzwi, bo jestem tu umówiony do pracy.
- ???
Cóż miałam zrobić - otworzyłam. Okazało się, że to stolarz przyszedł zrobić pergolę nad bramą do ogrodu.

O szóstej wieczorem mieli nam założyć telewizję. Przyszli o ósmej.
A o wpół do jedenastej wieczorem z błogiego lenistwa wyrwał nas dzwonek do bramy - właśnie przywieźli nowe palmy do ogrodu ...
Tak więc oczekuj nieoczekiwanego!


To gdzie ja jestem?

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

czy to jest dom, w którym mieszkacie? swoją drogą, robotnicy mają niezłe godziny pracy, ale oni pewnie przez ten upał trochę inaczej funkcjonują ;) a punktualni są całkiem jak Tajwańczycy, jeszcze żaden nie przyszedł na czas

Kroniki egipskie pisze...

Na szczęście to tylko chińska restauracja :) Ciekawa jestem, jaki będziemy mieli tutaj plan dnia w lipcu i sierpniu, kiedy temperatury sięgną zenitu. Może przestawimy się na tryb nocny ...