wtorek, 8 lipca 2008

Z notatnika Chrisa: Krokodyla kup mi luby!

Wczoraj w Chartumie temperatura doszła to +46 stopni Celsjusza – wyższej temperatury jak dotychczas doświadczyłem tylko w saunie. Przy takich upałach wszystkie klimatyzatory w mieście pracują na najwyższych obrotach, a ludzie najczęściej pozostają w domu lub przynajmniej chowają się w cieniu. Są też specjalne samochody-lodówki, którymi co rano rozwozi się lód do przydrożnych barów, aby schładzać nim napoje. Czasami lód dostarczany jest z tych samochodów do barów przez gońców na rowerach. Dalej bryły lodu tnie się na mniejsze kawałki, a cięcie wykonuje się czym popadnie. Dziś rano w Omdurmanie widziałem jak używano do tego celu przedniej zębatki roweru na korbie.

Schładzanie za pomocą klimatyzacji ma też swoją lokalną specyfikę. Ze względu na codzienne czasowe przerwy w dostawach prądu, znacząca większość domów i wszystkie biurowce wyposażone są we własne generatory prądu – przy domach mieszkalnych montuje się je w specjalnych klatkach od strony ulicy, aby umożliwić łatwe dolewanie paliwa do zbiornika.



Aby uniknąć ugotowania żywcem, a jednocześnie coś zobaczyć, wybrałem się z samego rana na suk (targ) do Omdurmanu. Jest to dzielnica z plątaniną wąskich uliczek, na których można kupić niemal wszystko. Ulice są podzielone tematycznie, i tak na jednej są złotnicy, na kolejnej obuwnicy, dalej uliczki z ubraniami, z pamiątkami, podeszwami do butów, można też kupić garbowane skóry na buty, kurtki lub torebki, są ulice z rzeczami dla dzieci, z artykułami chemicznymi, przyprawami, itd.

Ciekawostki są dostępne szczególnie w sklepach z pamiątkami z Sudanu. Można tu nabyć całe skóry krokodyli lub węży, są hebanowe figurki, korale i wisiorki, maski, popielniczki umieszczone na oryginalnej głowie krokodyla oraz wszelkie inne wyroby z krokodyla, węża lub wielbłąda – torebki, portfele, buty, kapcie i co tam jeszcze się da.

Atmosfera na targowisku w Omdurmanie jest prawdziwie afrykańska i różni się znacznie choćby od tej w Kairze. Praktycznie nie ma chodników lub asfaltu – wszędzie rdzawy piasek, tragarze i roznosiciele herbaty przemykają nieustannie w każdym kierunku, sprzedawcy orzeszków nawołują i zachwalają swój towar, a większość ludzi ubiera tradycyjne stroje i nakrycia głowy. Tu zaczyna się prawdziwa Afryka…

0 komentarze: