środa, 10 września 2008

Nowi przyjaciele

Jakiś czas temu wróciliśmy późno do domu i zobaczyliśmy przerażenie w oczach opiekunki Wojtka, która od razu zaprowadziła nas do jego pokoju. Wskazała na oko, na którym siedziała ... jaszczurka.



- Ale fajnie! – cieszyliśy się jak dzieci, a opiekunka z przerażeniem patrzyła na nas jak na zwariowaną rodzinę.
Nasza radość trwała przez dobre 5 minut do czasu, aż jaszczurka otworzyła oczy i okazało się, że siedzi wewnątrz, a nie jak myśleliśmy po zewnętrznej stronie okna. Wówczas cała ta sytuacja okazała się mniej zabawna - musieliśmy ją złapać durszlakiem (choć trzeba przyznać, że była szybka!) i bezpiecznie przenieść do ogrodu ... sąsiadów (po drugiej stronie ulicy).

Kilka dni temu, chwilę po północy patrzę na podłogę, a tam ... kolejna jaszczurka, tyle że dużo mniejsza. Z przerażeniem spojrzała na mnie i schowała się we framudze. Następnej nocy, czekałam czy się pojawi. I owszem, ale tym razem dłużej popatrzyłyśmy sobie w oczy – myślę, że jeszcze trochę i mogłybyśmy się zaprzyjaźnić :) Kolejnego dnia chciałam pokazać ją Chrisowi, który wrócił z delegacji, ale tym razem nas zignorowała. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy spotkaliśmy ją ... tym razem w łazience. I znowu akcja uwalniania zbłąkanej duszyczki ...

Mam wrażenie, że w czasie kiedy w domu są jaszczurki przestają po nim chodzić mrówki. Ostatnio znowu ich nie widuję. Czyżby kolejna wizyta ...?

Jeżeli wiecie coś więcej o gatunku, który nas odwiedza – proszę o informacje. Chciałabym wiedzieć coś więcej o naszych przyjaciołach.

0 komentarze: