sobota, 1 sierpnia 2009

Karawana idzie dalej

Dawnymi czasy, kiedy konie mechaniczne i machiny latające pozostawały jeszcze w sferze marzeń Leonarda da Vinci, karawany wielbłądów przemierzały Saharę przewożąc wszelkie dobra pomiędzy miastami i oazami, łącząc tym samym kraje leżące wokół wielkich piasków. Na tak zwanej pustyni zachodniej Egiptu rozsianych jest kilka oaz, które dziś łączy dość dobra asfaltowa droga. Nasza wyprawa miała za cel przebycie pustyni pomiędzy oazami Farafra (N27° 3'35”; E27°58'11”) i Dakhla (N25°41'39”;
E28°53'02”) poruszając się dawnym szlakiem karawan wiodącym wprost z jednej oazy do drugiej. Jest to odległość około 180 km i jest o 100 km krótsza niż obecna droga asfaltowa pomiędzy tymi oazami, która wiedzie wokół gór.

Mapa Gerharda Rohlfsa z 1873-74 r.
dzięki uprzejmości Petera
z International Hot Spring Hotel
Cała mapa

Nasza mapa Google z wyprawy





Z Farafry, po zatankowaniu samochodu i uzupełnieniu chłodnych napojów, ruszyliśmy na południowy wschód, dotarliśmy do ostatniego źródła o nazwie Dikka (N26°54'3,13"; E 28°15'0,31") i rozpoczęliśmy przeprawę w stronę oazy Dakhla. Droga wiedzie po czarnym piasku doliny odgrodzonej od reszty świata nieskończenie długimi jasnożółtymi wydmami. Jedzie się niemal, jak w korycie rzeki tyle, że wody nie uświadczy się tu ani kropli. Tak przejechaliśmy ponad 120 km, aby dotrzeć do Marmurowego Labiryntu. Tam nasz samochód przeżywał bardzo trudne chwile – Marmurowy Labirynt pełen jest ostrych, pofałdowanych skał, które przejeżdża się tylko wyznaczonymi trasami. Przejazd wymaga olbrzymiej wprawy od kierowcy oraz tak samo wielkiej wytrzymałości od samochodu i jego opon. Zdarza się, że gubi się szlak i wówczas trzeba przedzierać się przez skały na przełaj.

Na szczęście labirynt miał tylko(!) około 30 km, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność (N25°52'25"; E28°47'37"). Wreszcie dotarliśmy do Krainy Wielkich Dolin - obszaru wielu pagórków o łagodnych zboczach, połączonych niekończącymi się dolinami. Widoki zapierają dech i sprawiają wrażenie, jakby za chwilę gdzieś zza jednego z pagórków miał pojawić się dinozaur. W końcu dociera się do potężnych kanionów
(N25°47'56"; E28°50'54"). Wszystko jest jednak nadal pustynią, nie ma tu jakiejkolwiek roślinności, ani zwierząt.





Ostatni etap pustyni wiedzie przez tak zwaną Bramę Jasmund’a (N25°46'0,43";
E28°51'7,88") nazwaną tak przez niemieckiego podróżnika Rohlfs’a, który przebył szlak karawan w 1874 roku, a ostatnią i zarazem najtrudniejszą przełęcz nazwał nazwiskiem niemieckiego konsula w Kairze, który pomógł mu tę wyprawę zorganizować. Stąd zjeżdża się ostro w dół do kolejnej doliny i nie ma już powrotu do wielkich kanionów i dolin – samochody terenowe nie dają rady z powrotem podjechać pod górę, tam radzą sobie tylko wielbłądy.

Kilka kilometrów za Bramą Jasmund’a na horyzoncie ukazały się zielone palmy oazy Dakhla – raz jeszcze się udało.











-
Zobacz także:
Jaja dinozaurów
Wieloryby na pustyni
Kamienne lasy


2 komentarze:

hawwaa pisze...

jesteście niesamowici. naprawde :)

aga.b pisze...

Ania, kunszt zawodowego podróznika i reportera! zdjęcia jak zawsze bomba. pozdrowienia z Katowic