Wyprawa rozpoczęła się o 8:00 rano, aby jak najwięcej przejść zanim słońce będzie w zenicie. Kanion w Degla jest bardzo szeroki i musiało nim kiedyś przepływać do Nilu sporo wody z okolicznego terenu. Dziś to już tylko wspomnienie: rzeki wyschły, dookoła rozgościła się pustynia, a z żywych organizmów, które tu można spotkać pozostały nieduże i sporadycznie spotykane krzewy, a w nich jaszczurki. Są jeszcze ptaki, które w ścianach kanionu znalazły naturalne drobne dziuple i tam się zadomowiły. Ich śpiew dochodzący z kamiennych dziupli sprawia, że czasami wydaje się, iż ściany wąwozu śpiewają.

Po ponad 2-ch godzinach marszu na niedalekim horyzoncie zarysował się budynek dawnej restauracji stojący ponad jedną z krawędzi doliny. Prawdziwa nagroda za trud przebycia 14 km znajdowała się jednak kawałek dalej. Tam ściany kanionu nagle zbliżyły się do siebie na odległość nie większą niż dwa metry. Trzeba było się jeszcze wspiąć po skałach, zakończonych niedużą pionową ścianą. Tutaj przed wieloma wiekami znajdował się wspaniały i rozległy wodospad, po którego środku woda wyrzeźbiła dodatkowy wąski kanion. Szerokość wodospadu osiągała co najmniej 80 metrów, a woda spływała z łoskotem 20 metrów w dół. Tak było tu jeszcze około 8-10 tysięcy lat temu ...

Jeszcze wspinaczka do góry, aby nacieszyć się zapierającym dech widokiem, a potem ... trzeba było wrócić 14 km z powrotem, co nogi odczuły mocno, ale najważniejsze że pradawny wodospad został zdobyty.

0 komentarze:
Prześlij komentarz