środa, 30 września 2009

Tajne komplety

W XIX wieku pod zaborami, a także w czasie II Wojny Światowej, kiedy polskie szkoły zostały zlikwidowane, a z pozostałych usunięto język polski, patriotyczne kręgi organizowały tajne nauczanie. Pomimo że mamy już XXI wiek, dzięki zamknięciu szkół w Egipcie poczułam się, jakby czas się cofnął. Międzynarodowe szkoły przygotowały zadania domowe dostępne przez internet lub w postaci pakietów, które odbiera się bezpośrednio ze szkoły. Znajdujący się niedaleko klub dla Amerykanów został zamieniony w szkołę – przygotowano ławki, rodzice-wolontariusze zapisują się na poszczególne godziny, w których w tym samym czasie uczą wszystkich uczniów którzy zgłosili się do „polowej szkoły”, niezależnie od ich wieku i poziomu wiedzy.

Takie domowe nauczanie to jednak spory problem dla rodziców, szczególnie dla rodzin, w których oboje rodziców pracuje. Pojawiają się także problemy natury technicznej: starsze dzieci mają lekcje przez internet, ale co zrobić w sytuacji, gdy w domu jest trójka dzieci i tylko jeden komputer? Każdy stara się jakoś zorganizować ten czas organizując zabawy dla dzieci, zatrudniając opiekunki, marząc jednocześnie o powrocie do normalności i codziennej rutyny.

Najciekawsze jest jednak, że Minister Zdrowia, który zamknął szkoły na 2 tygodnie pod pretekstem świńskiej grypy obecnie na łamach prasy uspokaja rodziców, aby nie obawiali się świńskiej grypy (!) i posłali dzieci do szkół po ich ponownym otwarciu. Wyjaśnia, że szkoły zostały przygotowane: mają izolatki, mydło i wodę w toaletach, maski, wiszą plakaty wyjaśniające potrzebę częstego mycia rąk. Świńska grypa rozprzestrzenia się od kilku miesięcy, więc nasuwają się pytania: Czemu przygotowań do świńskiej grypy w egipskich szkołach nie przeprowadzono w czasie Ramadanu, kiedy szkoły były i tak zamknięte? Czemu zamknięto międzynarodowe szkoły, które do świńskiej grypy były przygotowane już przed wakacjami?

PS. Mam tylko nadzieję, że od niedzieli wrócimy do normalności i zwykłych szkolnych zajęć ...

Przeczytaj także:
Świńska grypa w Egipcie
Tylko w Egipcie
Jaki dziś dzień tygodnia

poniedziałek, 28 września 2009

Wielkie Morze Piasku

Pustynia była zawsze tajemniczym miejscem. Starożytni Egipcjanie uczynili ją domem złego boga Seta, który był panem burz, pustyń oraz złym bogiem Świata Umarłych. Grecy wierzyli, że pustynia jest domem Meduzy – najmłodszej i najgroźniejszej z Gorgon, która zamiast włosów miała węże, a jej spojrzenie zamieniało żywe istoty w kamień. Na pustyni Jezus spędził 40 dni postu i modlitwy, pod koniec kuszony przez diabła.



Karawany z niewolnikami i kością słoniową przemierzały bezkresne wydmy narażone na różne niebezpieczeństwa. Całe armie znikały w ich czeluściach, choć byli i tacy, którzy samotnie przebywali niebywałe odległości w poszukiwaniu zaginionych skarbów. Aleksander Wielki przebył 300 km pustynnych szlaków, by w wyroczni Amona w Oazie Siwa (jednej z sześciu wyroczni starożytnego świata) dowiedzieć się, że będzie panem całego ówczesnego świata (więcej).



Sahara po arabsku znaczy pustynia, ale nazwa „Pustynia Sahara” została nadana przez Europejczyków dla wyróżnienia pustyni w Afryce Północnej. Egipska część Sahary jest bardzo różnorodna i w większej części skalista, choć jest tu też Wielkie Morze Piasku – pustynia, jaką pamiętamy z podręczników geografii ;)






* * *
Zobacz także:
Oblicza Sahary - galeria zdjęć
Piaskiem w oczy
Czarna i Biała Pustynia

niedziela, 27 września 2009

Tylko w Egipcie!

Świńska grypa
Szkoły zamknięte (więcej). A place zabaw zatłoczone!
To zdjęcie z wczoraj. Czyżby tu nie było świńskiej grypy?




Spaghetti po polsku
Nowe danie polskiej kuchni w Kairze?
Ciekawe czy z wieprzowiną ;)



Zobacz także:
Nowy rekord świata
Historie przydrożne
Fiat 125 z klimatyzacją

sobota, 26 września 2009

Rydwany i osły

W oazie Siwa podstawowym środkiem transportu są taksówki, czyli nieduże wozy ciągnięte przez osły. Pierwszego dnia udaliśmy się takim pojazdem do Góry Umarłych. Poszliśmy na główny plac miasta i daliśmy się zaczepić pierwszemu z brzegu właścicielowi oślej taksówki. Spowodowało to reakcję łańcuchową w postaci niemal dziesięciu innych właścicieli podobnych taksówek, którzy natychmiast nas otoczyli przekrzykując się nawzajem i zapraszając na swój powóz. W takim gąszczu ludzi, głosów i osłów nie można nawet skupić myśli na tym, aby wyartykułować swoje potrzeby transportowe, nie wspominając już o wynegocjowaniu jakiejś sensownej ceny. Powiedzieliśmy więc stanowcze „halas” i poszliśmy pieszo kilkanaście kroków dalej. Tam dopadło nas już tylko dwóch oślich taksówkarzy, a ostatecznie jeden przystał na nasze warunki. Wsiedliśmy na wóz – było nas łącznie sześć osób: czworo dorosłych, turysta Wojtek i woźnica. Podróż nie była długa, ale osiołek stanowczo wyczekiwał jej końca, aby wreszcie pozbyć się nas, odetchnąć i mieć znów lżejsze życie.




Aby nie zamęczać osiołków, kolejnego dnia rozdzieliliśmy się na dwie grupy i objechaliśmy oazę w dwóch taksówkach. Dotarliśmy do wyroczni, świątyni Amona, źródła Kleopatry i do koralowej góry, ale największą atrakcję stanowiły wyścigi taksówek. Nasz woźnica „ponaglił” osła kijem, na co osioł rad nie rad przyspieszył znacząco. Drugi woźnica zrobił to samo i rozpoczął się prawdziwy wyścig Oślich Rydwanów. Osły mknęły drogą pomiędzy palmami, przebiegając co i rusz po nierównościach terenu, na których zarówno rydwany jak i my wpadaliśmy w chwilowe stany nieważkości. Do naszej rywalizacji dołączył się wkrótce trzeci rydwan, ale musimy przyznać, że nasz wehikuł dotarł do mety pierwszy, a osiołek nie podzielił losu Filipiadesa – słynnego posłańca greckiego, który padł martwy po przebiegnięciu drogi z Maratonu do Aten.





W przerwach między wyścigami mogliśmy się cieszyć zwiedzaniem starożytnych pozostałości i zakosztować wspaniałych daktyli, które właśnie dojrzały i prawdziwych smakoszy wprawiają w kulinarny błogostan.

Przeczytaj także:
Rowerem przez oazę
Wszystkie posty związane z Oazą Siwa
Kącik podróżnika, czyli co warto zobaczyć w Egipcie

piątek, 25 września 2009

Do zaczytania jeden krok

„(...) Późną nocą, gdy Kamelia leżała w łóżku, a księżycowe światło pełzało po satynowej pościeli, wróciły te słowa Yasminy: „Zaczynasz mówić jak babcia”. Ze zdumieniem musiała przyznać, że babcia często miała rację. Czasem koniecznie trzeba dochować tajemnicy, by ocalić honor rodziny.”
Barbara Wood „Ulica Rajskich Dziewic”

Wzięłam ją na pustynię bez przekonania. Nie lubię książek wzbudzających sensację, a tak przynajmniej dla mnie brzmi tytuł „Ulica Rajskich Dziewic”. Zbyt długo mieszkam w Kairze, aby szukać sensacji w każdym aspekcie tutejszego życia. Tak naprawdę nie wierzyłam, że znajdę choć chwilę na czytanie ... przecież każdą wolną chwilę zabiera mi robienie zdjęć ;) A jednak ... Ostatniego dnia kiedy wszyscy położyli się spać, usiadłam w fotelu pod palmą pełną dojrzewających daktyli i ... zanurzyłam się w przepiękną i barwną (!) opowieść o rodzinie Raszidów zamieszkującej willę przy ulicy Rajskich Dziewic w Kairze. Jest to saga osadzona we współczesnej historii Egiptu. Ibrahim syn Amiry – najstarszej kobiety trzymającej pieczę nad domem, w którym w czasach świetności zamieszkiwała blisko 50-osobowa rodzina, jest osobistym lekarzem króla Faruka. Później rewolucja Nagiba, rządy Sadata ... Ale to tylko kanwa, na której kreślone są losy rodziny, dla której honor, jak w krajach islamu, jest najważniejszy. I nie ma znaczenia, kto zawinił, ponieważ "kobiety są dumą rodziny", więc to je należy ukarać. I te tajemnice ... Każdy mieszkaniec domu skrywa coś przed innymi ... Czy poznamy je wszystkie?




Księgarnia w Shali; Oaza Siwa

... i choć przychodziły momenty, kiedy zastanawiałam się, czy jest możliwe, aby tyle różnorodnych (czasami nieco niewiarygodnych ;) historii przydarzyło się w jednej tylko rodzinie, z niecierpliwością wracałam do dalszej lektury czekając na kolejne wydarzenia i sekrety ...

Zobacz także:
Opis i recenzje książki w Merlinie
Warto przeczytać

środa, 23 września 2009

Gdy Cię nie widzę ...

Kiedy nas nie ma to znaczy, że właśnie jesteśmy ... na pustyni :)



Shali, Oaza Siwa

Oaza Siwa to dla mnie to najpiękniejsza egipska oaza. Najbardziej odległa, a w starożytnych czasach najbardziej znana, a zarazem tajemnicza. Kto był tu chociaż raz na pewno rozpozna to miejsce. Więcej już wkrótce, jak tylko odetchniemy po przejechanych dzisiaj 800 km autostrad i pustynnych asfaltowych dróg. Zajęło nam to tylko 7,5 godziny. Kiedy w Polsce będą tak dobre i szybkie drogi?

Ps1. Chciałam zdementować pogłoskę, że te 800 km pokonaliśmy na widocznym na zdjęciu osiołku ;)
Ps2. Nowy księżyc na niebie oznacza, że właśnie skończył się Ramadan.

Więcej o oazie Siwa:
Rowerem przez oazę
Rydwany i osły
Przepowiednie z wyroczni
Nie ma, nie ma wody na pustyni?
Wielkie Morze Piasku
Piaskiem w oczy
Mapa oazy Siwa
Informacje praktyczne na blogu Whazzup Egypt





Widok na Oazę Siwa




sobota, 19 września 2009

Pielgrzymkowe pogaduszki

Właśnie kończy się Ramadan więc jeszcze jedna Ramadanowa ciekawostka.

Zdziwiło mnie wykorzystanie zdjęcia Mekki – świętego miejsca islamu w reklamie Vodafone, więc poprosiłam sprzedawcę o przetłumaczenie tekstu reklamy. Oto on: „W okresie Ramadanu każdy klient otrzyma codziennie z każdego numeru 6 darmowych minut przez 10 kolejnych dni jeżeli skorzysta w Arabii Saudyjskiej z usług roamingu przez STC Network”.



W czasie Ramadanu, podobnie jak i w miesiącu Hadż, miliony islamskich wiernych udają się na pielgrzymkę do Mekki. Prowadzące wojnę reklamową sieci komórkowe postanowiły wykorzystać i tę okazję do promocji swoich usług.

Przeczytaj także:
Egypt mobile firms offer discounts during Ramadan
Co najmniej raz w życiu
Świat Ramadanowych reklam

czwartek, 17 września 2009

Świńska grypa w Egipcie

Zamierzałam dziś pisać o czymś zupełnie innym, ale stało się … Właśnie się dowiedziałam, że szkoła do której uczęszcza nasz mały turysta została zamknięta do 4 października. Wszystkie szkoły w Egipcie do tego dnia mają wolne! Szkoły egipskie i tak miały pozostać zamknięte do 27 września ze względu na Ramadan. A tak ... dzieci będą miały jeszcze dłuższe wakacje. Przykro mi to mówić, ale jak potem mają być wykształcone i inteligentne? I nie obawiam się bynajmniej o dzieci mieszkających tu obcokrajowców ...

Właśnie rozmawiałam z koleżanką z Pakistanu, która także świętuje Ramadan, i w jej kraju miesiąc postu i modlitwy nie przeszkadza dzieciom w nauce. Pomimo zaczynającego się jutro święta i dzisiejszej całonocnej modlitwy (bardziej dla dorosłych niż dla dzieci) pakistańscy uczniowie dziś, jak co dzień w ciągu całego kończącego się właśnie Ramadanu, poszli do szkoły.

Co gorsze słyszy się już pogłoski o możliwości zamknięcia szkół w Egipcie, ze względu na świńską grypę oczywiście, na znacznie dłuższy okres. Na razie to tylko pogłoski, ale po dzisiejszej decyzji strach pozostał ...

Co ciekawe Egipt jest jedynym krajem na świecie, w którym wybite zostały wszystkie świnie (około 300 tys.) i zamknięte, i tak nieliczne, sklepy z wieprzowiną. Fakt ten staje się tylko nieco mniej wstrząsający jeśli uświadomimy sobie, w jaki sposób hodowane są świnie w Egipcie (w większości przypadków w bardzo biednych, przeludnionych dzielnicach żywione organicznymi odpadkami, które pozostają po sortowaniu tam śmieci z całego miasta). Uzasadnienie dla tak drastycznych kroków znajdziecie tutaj. Polecam lekturę tego artykułu z czerwca br, choć pozostawię go bez komentarza.

Nikogo nie dziwi, że wybicie świń w Egipcie nie zahamowało rozprzestrzeniania się tej tej choroby, która obecna jest na całym świecie, więc w celach prewencyjnych przyszedł czas na zamykanie szkół. Tylko czy zamknięcie szkół oznacza że nie zarazimy się chorobą, np. robiąc zakupy w Carrefourze? A ilu expatów i bogatych Egipcjan wykorzysta ten czas na krótkie wakacje i pojedzie do innych krajów, więc znowu zwiększy szansę na przywiezienie wirusa z zewnątrz? I przede wszystkim dlaczego nikt nie zadba o to, aby miliony ludzi w całym Egipcie nie piły wody z tych samych stojących na każdym rogu naczyń i dbały o podstawowe zasady higieny? I nie wystarczy rozstawienie plakatów na lotniskach, czy przy jedynym parku w Kairze. Tam nie dociera biedota, wśród której ze względu na brak zachowania elementarnych zasad higieny i ogromne zagęszczenie ludności choroba może rozprzestrzaniać się najszybciej.

***
Przeczytaj także: Informacje o H1N1 w Egipcie

Aby przetłumaczyć powyższe artykuły możesz skorzystać ze strony: Translate Google

środa, 16 września 2009

Życie jest zbyt krótkie na złą kawę

Miłego dnia :)




Shali, Oaza Siwa

poniedziałek, 14 września 2009

Gdy widzę słodycze ...

Dawno, dawno temu, w X wieku naszej ery Egipt został podbity przez arabską dynastię Fatymidów, która rządziła nim przez 2 kolejne stulecia. Na północ od zaczątków Kairu – dzielnicy Fustat, wybudowali oni nowe miasto otoczone murem obronnym, z pałacami, meczetami i kompleksami handlowymi. Nazwali je Al Kahira – Zwycięstwo, którą to nazwę Kairu Arabowie stosują do dnia dzisiejszego.

Wraz z najazdem Fatymidzi wprowadzili różne rodzaje słodyczy robionych z mąki, cukru i miodu. Przygotowywali je aby świętować urodziny Proroka, a następnie rozdzielali między Egipcjan aby zyskać ich przychylność. Słodkości te zyskały ogromną popularność i stały się elementem charakterystycznym współczesnej egipskiej kuchni. Z tego okresu pochodzą tak popularne dziś: konefa (ubita piana pieczona jako długie, cienkie pasemka, zdejmowane z blachy, gdy są jeszcze miękkie; my nazywamy ją makaronikami i szczególnie polecamy zronione z niej „gniazdka” z orzechami pistacjowymi w środku) i qatayef (słodkie pierogi zrobione ze smażonego jednostronnie ciasta naleśnikowego, nadziewane serem i orzechami).



Baklawa z kolei przywędrowała do Egiptu wraz z jego podbojem przez turecką dynastię Mameluków. Jest to słodkie ciasto francuskie przekładane syropem z kwiatów pomarańczy z rozdrobnionymi pistacjami.

Orientalnych słodyczy jest jednak w Egipcie znacznie więcej, a ich cechą wspólną jest duża ilość cukru, miodu, tłuszczu, czy orzechów wykorzystanych do ich przygotowania. Egipcjanie je po prostu uwielbiają. I choć Ramadan jest miesiącem postu właśnie w tym okresie przykładają oni szczególną uwagę do jedzenia, a do słodkości w szczególności. Konefa, qatayef czy baklawa są obowiązkowymi gośćmi na iftarowych* stołach. Mam wrażenie, że w przypadku Egipcjan zasada „przez żołądek do serca” działa w więcej w 100 procentach ;)

* Iftar – pierwszy posiłek przełamujący całodzienny post, spożywany po zachodzie słońca

Przeczytaj także:
Świat Ramadanowych reklam
Wszystkie posty związane z Ramadanem

piątek, 11 września 2009

Z notatnika Chrisa: Na zachód od Kartaginy

Tereny dzisiejszej Tunezji zamieszkiwane były od wielu wieków przez amatorów produkcji oliwy i wypasu owiec. Okazuje się, że na długo przed Hannibalem okoliczne obszary obfitowały w przeróżne osady rolnicze, które z czasem zaczęły się rozrastać i zmieniać w miasta. Po okresie wpływów fenickich i upadku państwa Kartaginy, kontrolę przejęli tu Rzymianie, którzy swoim zwyczajem rozpoczęli inwestycje na ogromną skalę. Jadąc z Tunisu na zachód można dość często natknąć się na ruiny dawnych rzymskich miast.

Celem ostatniej wyprawy była Dugga (rzymska Thugga). Droga do tego miasta wiedzie wśród pagórków, pól uprawnych i gajów oliwnych. Tereny są niezwykle urokliwe, a krajobrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Na pierwsze imponujące znalezisko natknęliśmy się 20 km przed Duggą. Mała senna mieścina o nazwie Tounga sąsiaduje z jednym ze starożytnych miast, które w stosunkowo dobrym stanie zachowało się do dziś. Można obejrzeć dawny fort, teatr, pozostałości dwóch świątyń oraz całkiem dużą dzielnicę mieszkalną. Takich miejsc w Tunezji są dziesiątki i lokalny rząd nie jest nawet w stanie ogarnąć wszystkich swoich zabytków, dzięki czemu miejsca takie jak Tounga zwiedza się bez towarzystwa wielkich grup turystów.

Ruszyliśmy jednak dalej do głównego celu wyprawy. Dugga ulokowana jest na szczycie wzgórza i dociera się do niej górską krętą drogą. Na szczycie czeka jednak na turystów ogromna nagroda. Miasto jest wspaniale zachowane. Na początku można podziwiać tutejszy teatr, używany przez Tunezyjczyków do dziś. Dalej ulokowany jest Kapitol, forum, dawny targ i ogromne połacie dzielnic mieszkalnych dla dawnych bogaczy oraz tych mniej zamożnych. Miasto rozciąga się na powierzchni niemal 100 hektarów, z których do dziś udało się odkopać około 30 procent. Po długim spacerze ulicami miasta zajrzeliśmy też do tutejszych łaźni oraz na plac obok Kapitolu, na którym zachowała się jedyna w swoim rodzaju Róża Wiatrów, opisująca 8 kierunków, z których może wiać wiatr, przynosząc różne rodzaje pogody. W oddali na wzgórzu góruje nad wszystkim rzymski garnizon, a wejść do miasta strzegą dawne bramy. Miejsce to można zwiedzać godzinami odnajdując coraz to inne ciekawostki.


Dugga Kapitol


Dugga Teatr

Przed powrotem do Tunisu postanowiliśmy jeszcze odetchnąć chwilę w Parku Narodowym Ichkeul oddalonym 20 km od północnych wybrzeży Morza Śródziemnego. Jest to oaza spokoju, którą wpisano na listę UNESCO za sprawą niezwykłych krajobrazów oraz ptaków, które w ogromnych ilościach odwiedzają to miejsce podczas swych migracji. Można tu spacerować szlakami turystycznymi wijącymi się po wzgórzach oraz dookoła ogromnego jeziora, a wokół jest tylko szum wiatru, zieleń wzgórz i śpiewy ptaków.


Park Narodowy Ichkeul

Przeczytaj także:
Kartaginę trzeba zniszczyć

czwartek, 10 września 2009

Sezon na gekony

Wiosną dopadła nas prawdziwa Plaga Egipska. Mrówki wszelkich możliwych rozmiarów okupowały nasz dom zaczynając od mrówek faraona oczywiście, a kończąc na ogromnych mrówkach latających. Disgusting! (Obrzydlistwo!) – jak mówi z brytyjskim akcentem Wojtka przyjaciel.

Najlepszym sposobem na mrówki są w Egipcie ... gekony. Te sympatyczne i niemal przezroczyste jaszczurki zamieszkują domy i ogrody, i są najskuteczniejszymi pogromcami mrówek. W ubiegłym roku mieliśmy dwóch dodatkowych lokatorów, a w tym roku cisza ... Nie pozostało nam więc nic innego jak rozpoczęcie samodzielnej krucjaty z mrówkami. Było ciężko, ale tym razem los sprzyjał silniejszym ;)

Co więcej wręcz zatęskniliśmy za gekonami, które w ubiegłym roku zamieszkiwały pień palmy, a po których po zimie słuch zaginął. Aż tu wczoraj wchodzę do kuchni, a coś maleńkiego leży na podłodze. No proszę – następne pokolenie wojowników. Miał około centymetra i za bardzo nie uciekał, choć wyglądał na przestraszonego. Mały turysta Wojtek nakazał zgaszenie światła w kuchni, ponieważ przeczytałam mu z internetu, że gekony nie mają powiek. Chciał mu nawet zbudować dom i nakarmić (w tym celu upolowaliśmy mrówkę w ogrodzie), ale nasz mały przyjaciel nie był zainteresowany. Po pół godzinie zniknął. Mam nadzieję, że znalazł bezpieczną kryjówkę i że jeszcze się spotkamy. Co ciekawe wczoraj wieczorem spotkałam w ogrodzie jeszcze jego dwóch kuzynów - w dwóch różnych rozmiarach. Szczęśliwy dom, gdzie gekony mieszkają ...

PS. Pająków też nie zabijam, żeby przypadkiem nie spadł deszcz ;)

Przeczytaj także:
Nowi przyjaciele

środa, 9 września 2009

Świat Ramadanowych reklam

W Ramadanie wszystko funkcjonuje inaczej. Ze względu na post ścisły (brak jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca) skrócone są godziny pracy. O godzinie drugiej zaczynają się największe korki związane z powrotami do domów. Najpóźniej o godz. 16 zamykane są sklepy, które otwierane są ponownie po godz. 20. Nie jest niczym nadzwyczajnym umawianie wizyt lekarskich o i po północy.


Większość reklam wykorzystuje Ramadanową symbolikę: fanoos - Ramadanowe lampy, armatę oraz półksiężyc - symbol islamu

Pomimo skupienia na modlitwie i poście jest to czas, kiedy niesamowicie kwitnie życie towarzyskie. Aby sił starczyło niemal do białego rana, popołudniowe godziny wykorzystywane są zazwyczaj do odświeżającej drzemki. Pierwsze wieczory Ramadanu spędza się w gronie rodziny – jeżeli w wielodzietnej rodzinie są już dorosłe dzieci, które założyły swoje rodziny, każdego dnia iftar (wieczerza przełamująca całodzienny post) odbywa się u innej części klanu i oczywiście każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Egipcjanie uwielbiają słodycze, w związku z tym zużycie cukru w tym okresie rośnie ponad miarę, a że większość z tych słodyczy przygotowywanych jest na oleju, to ... aż strach pomyśleć! Reklama dźwignią handlu dlatego jeszcze przed Ramadanem reklamy tych produktów królują na ulicach, a sklepowe półki uginają są pod butelkami z olejem.



Kiedy więzi rodzinne są wystarczająco mocno „napięte” nadchodzi czas na nadrobienie towarzyskich zaległości. Im bliżej końca Ramadanu, tym bardziej oblężone są restauracje, zielone skwery, gdzie odbywają się pikniki i wszelkiego rodzaju koncerty.



A kiedy przyjdzie zmęczenie bogatym życiem towarzyskim zawsze można odpocząć przy telewizji. W Ramadanie obowiązuje świąteczna ramówka, tylko w przeciwieństwie do polskiej TV w tym czasie zaczynają się nowe „sezony” seriali i nowe filmy, a nie odgrzewane od niepamiętnych czasów hity.





Wojna telefonii komórkowych na reklamy trwa cały rok, ale mam wrażenie że wraz z początkiem Ramadanu przyszła kolejna fala. Czyżby w tym okresie, podobnie jak w czasie naszych świąt, Egipcjanie jeszcze częściej przykładali ucho do słuchawki?

Przeczytaj także:
Ramadan - podstawowe informacje
Fanoos - Ramadanowe lampy cz.1 cz.2 cz.3
Holywood Bliskiego Wschodu

poniedziałek, 7 września 2009

Z notatnika Chrisa: Kartaginę trzeba zniszczyć!

„Poza tym uważam, że Kartaginę należy zniszczyć!” (Ceterum censeo Carthaginem esse delendam) – takimi słowami Marek Porcjusz Katon kończył każde swoje przemówienie w rzymskim senacie. Upokorzeni przez Hannibala Rzymianie zyskali z czasem na sile i ostatecznie w roku 146 pne zrealizowali powyższe życzenie. Z punickiej Kartaginy nie pozostał kamień na kamieniu, ludność została niemal całkowicie zgładzona, a miasto miało pozostać porzucone i zapomniane. Jednak 100 lat po klęsce Kartaginy, postanowiono ponownie wybudować tu miasto. Wówczas to rozpoczął się proces wznoszenia zabytków, których pozostałości można dziś zwiedzać i podziwiać.


Kartagina, Termy Antoniusza

Pomimo późniejszych zniszczeń dokonanych przez Wandalów i Arabów, potęga rzymskiej Kartaginy wyłania się w postaci Term Antoniusza, teatru, portu, cystern czy pozostałości miasta wokół wzgórza Byrsa. Szczególnie zachwycają Termy Antoniusza, które niegdyś były ogromną budowlą, w której obywatele cesarstwa oddawali się błogiemu lenistwu i rozmowom na wszelkie tematy. Wokół term stworzono współcześnie park kryjący resztki wszelkich budowli zaczynając od dawnej szkoły, a kończąc na latrynach. Poza szczytem sezonu, można tu spacerować w zupełnym oderwaniu od hałaśliwej rzeczywistości niedalekiego Tunisu.



Sidi Bou Said

Dwa kilometry od term położona jest jeszcze jedna z atrakcji Kartaginy - część miasta zwana Sidi Bou Said. Białe domy z niebieskim drzwiami i oknami przyciągają turystów swym urokiem i rozrzuconymi wokół sklepami z lokalnymi pamiątkami. Tak, jak na Kairskim Khan al Khalili, tak i tu wszystko jest niemal „za darmo”, sprzedawcy zapraszają, aby tylko spojrzeć na towar, ale jeśli ktoś wpadnie w ich sidła i nie jest twardym negocjatorem to może zostawić tu całkiem pokaźną sumę.

Na koniec trzeba koniecznie zwiedzić Muzeum Bardo i jego niezwykłej urody mozaiki sprowadzone z terenów całej Tunezji. Przyznać trzeba, że zbiory muzeum to prawdziwe skarby sztuki kamieniarskiej.

Przeczytaj także:
Na zachód od Kartaginy

niedziela, 6 września 2009

Nie przyszedł Mahomet do góry, to przyjdzie góra do Mahometa

W języku angielskim godziny można podawać na różne sposoby:
- po brytyjsku – określając związek minut z najbliższą godziną (np. half past five – pół po piątej, czyli wpół do szóstej; ten to ten – dziesięć do dzisiątej),
- po amerykańsku – podając ile minut po danej godzinie (np. piąta pięćdziesiąt pięć).



Kiedyś nauczyłam się korzystać z pierwszego systemu i tak mi zostało. Co ciekawe, gdy czasem chcę się umówić z moją amerykańską sąsiadką i w ten sposób podam godzinę, to widzę jak przetwarza dane ;)

Od jakiegoś czasu mamy nowego kierowcę, który oczywiście zna angielski (o znajomości angielskiego przez kierowców pisałam tutaj). Jak podaję mu godzinę w pierwszym systemie, to widzę w jego oczach kompletny brak zrozumienia. Dokonuję więc tłumaczenia na drugi system i tu już jest trochę lepiej, ale czasami dalej patrzę w wielkie oczy ... No cóż ... dobrze by było, gdyby przyjechał na czas więc ... próbuję po arabsku. I choć wiem, jak powiedzieć pełne godziny (np. saa’ wahda – godzina pierwsza), tak lekcji o minutach już nie odrobiłam.

Skoro jednak Mahomet (czyli kierowca o równie wdzięcznym imieniu) nie wykazuje zainteresowania dokształcaniem, nie pozostaje górze nic innego, jak wyciągnąć książki do arabskiego ...

ps. Generalnie mieszkanie w Egipcie traktuję jak jedną wielką przygodę i staram się brać wszystkie te historie na wesoło, ale czasami mi ... ręce opadają.

ps 2. Mieszkam tu już półtora roku i jeszcze nie przeżyłam szoku kulturowego, który zazwyczaj zdarza się między 3 a 6 miesiącem pobytu w nowym kraju, więc chyba mam i tak sporą zdolność adaptacji ...

Przeczytaj także:
Arabskie konwersacje

piątek, 4 września 2009

Opowiedzcie, jak tam żyjecie

(...) O, prowadzicie wykopaliska w Syrii? Opowiedzcie o tym. Jak wy tam żyjecie? Śpicie w namiotach? - I tak dalej, i tak dalej.
Agata Christie "Opowiedzcie, jak tam żyjecie"

Nasz blog, podobnie jak książka Agaty Christie, powstał w odpowiedzi na zadawane przez rodzinę i znajomych pytania "Jak tam żyjecie?". Z czasem okazało się jednak, że czyta nas coraz większa grupa miłośników Egiptu oraz osób poszukujących informacji i ciekawostek - moglibyście się zdziwić, czego czasem szukają ;). Może o tym już wkrótce ...


Ukradkiem
... warto rozglądać się za detalami

Bardzo Wam dziękujemy za odwiedziny i wspólnie spędzone chwile. Początki były skromne i nie myślałam, że będą tu zaglądały osoby, których nie poznałam osobiście. Spotykamy Was tutaj i tworzymy przestrzeń wypełnioną naszymi wspólnymi zainteresowaniami. Dzięki Wam mamy motywację do dalszych odkryć i bacznego przyglądania się tutejszej rzeczywistości. Dziękujemy, że jesteście!

Nie liczyłam także, że będziemy mieli tyle historii do opowiedzenia. Tutaj każdy dzień przynosi niespodzianki i nowe odkrycia. Mam nadzieję, że razem z nami będziecie dalej odkrywać Egipt i jego zwyczaje. Aby ułatwić Wam poszukiwanie konkretnych informacji pogrupowałam je w sekcje (dostępne z górnego menu):

- Kącik podróżnika, czyli co warto zobaczyć nie tylko w Egipcie,
- Religia i zwyczaje - trochę o islamie, religii koptyjskiej i egipskich zwyczajach,
- Warto przeczytać - lista lektur obowiązkowych zarówno dla miłośników Egiptu, jak i fotografii,
- Galeria zdjęć.

Dodatkowo w Kąciku podróżnika, na prawym marginesie strony, dodaliśmy mapy Google z miejscami godnymi odwiedzenia: Piramidy w Egipcie, Warto zobaczyć w Kairze, Oaza Siwa, Oaza Fajum, Wyprawa do Oazy Dakhla).

Mamy nadzieję, że powyższe zmiany ułatwią Wam poszukiwanie potrzebnych informacji, a przede wszystkim zachęcą do własnych poszukiwań i odkryć, nie tylko w Egipcie ...
Świat jest taki piękny i różnorodny!

czwartek, 3 września 2009

Fanusowe drzewa

... tak kwitną fanusowe* drzewa na naszej ulicy ;)
Czy nie są urokliwe?

* fanus - tradycyjna Ramadanowa lampa














... a na koniec jeszcze fanusowa impresja ;)



wtorek, 1 września 2009

Znajdź 10 różnic

Chińszczyzna z siłą tsunami zalewa świat. I choć nie mam nic przeciwko chińskiej kuchni, nawet w Kairze, to obserwując jak globalizują się lokalne zwyczaje robi mi się trochę smutno. Rozumiem, że często szuka się najtańszych rozwiązań i produktów, i że fascynują nas różne kultury i dlatego staramy się ich elementy przenieść na nasz grunt, ale wszystko ma swoje granice ...

W ubiegłym roku pisałam o chińskich Ramadanowych zabawkach, które powoli lecz systematycznie wypierają tradycyjne (ręcznie robione!) Ramadanowe lampy (więcej). W tym roku odkryłam chińskie lampiony ...

Tradycyjne Ramadanowe ozdoby wiesza się na drzewach, balkonach, ogrodzeniach, podobnie jak Bożonarodzeniowe lampki i bombki. Dzięki temu po zmierzchu panuje naprawdę świąteczna atmosfera. Zaintrygowały mnie jednak lampiony o chińskich kształtach rozwieszone na drzewie, zaraz obok sklepu mięsnego. Kiedy podeszłam bliżej okazało się, że są one zdobione ... symbolami islamu i arabską kaligrafią. Sprzedawca widząc moje zainteresowanie z dumą zapalił w nich światło i oświadczył, że to fanoos – tradycyjne egipskie (!) Ramadanowe lampy. Chciałoby się powiedzieć, no to co, że ze Szwecji ...

... porównaj i znajdź różnice





Przeczytaj także:
Zakupowe szaleństwo