
Aby nie zamęczać osiołków, kolejnego dnia rozdzieliliśmy się na dwie grupy i objechaliśmy oazę w dwóch taksówkach. Dotarliśmy do wyroczni, świątyni Amona, źródła Kleopatry i do koralowej góry, ale największą atrakcję stanowiły wyścigi taksówek. Nasz woźnica „ponaglił” osła kijem, na co osioł rad nie rad przyspieszył znacząco. Drugi woźnica zrobił to samo i rozpoczął się prawdziwy wyścig Oślich Rydwanów. Osły mknęły drogą pomiędzy palmami, przebiegając co i rusz po nierównościach terenu, na których zarówno rydwany jak i my wpadaliśmy w chwilowe stany nieważkości. Do naszej rywalizacji dołączył się wkrótce trzeci rydwan, ale musimy przyznać, że nasz wehikuł dotarł do mety pierwszy, a osiołek nie podzielił losu Filipiadesa – słynnego posłańca greckiego, który padł martwy po przebiegnięciu drogi z Maratonu do Aten.
W przerwach między wyścigami mogliśmy się cieszyć zwiedzaniem starożytnych pozostałości i zakosztować wspaniałych daktyli, które właśnie dojrzały i prawdziwych smakoszy wprawiają w kulinarny błogostan.
Przeczytaj także:
Rowerem przez oazę
Wszystkie posty związane z Oazą Siwa
Kącik podróżnika, czyli co warto zobaczyć w Egipcie
1 komentarze:
Hej super wycieczka zazdroszczę...
Byłam w Egipcie w tym roku na 2 tyg w Hurgadzie i się zakochałam w tym miejscu magiczne :)
Szczęściara z Ciebie ze możesz tam mieszkać i jeździć na oślo rydwanach:)
Prześlij komentarz