Podobnie jest z podróżami – najczęściej miejsca, które odwiedzamy są ciekawe, ponieważ ich selekcja następuje po wnikliwej analizie, ale są też miejsca, które chcemy zobaczyć pomimo wszystko, nawet bez wgłębiania się w turystyczne porady. Pojechaliśmy, więc drogą na wschód od Kairu w stronę Kanału Sueskiego. Po nieco więcej niż godzinie jazdy naszym oczom ukazał się Suez – miasto, które dość mocno ucierpiało w czasie obu wojen Egipsko-Izraelskich i obecnie jego historia oraz dawna architektura żywe są jedynie we wspomnieniach najstarszych mieszkańców.
Nie zrażaliśmy się jednak blokowiskami i podążaliśmy dalej w stronę kanału. Wyobrażaliśmy sobie ogromne statki przepływające tuż obok nas, gdy woda pod ich naporem niemal rozstępuje się i uderza o brzegi. Dotarliśmy wreszcie do celu i ...
... i nie było statków na kanale. Owszem, gdzieś w oddali majaczyły cienie wielkich jednostek, ale po kanale pływała jedynie jedna łódź do pilotowania dużych okrętów. Czekaliśmy niemal godzinę i nic! Pozostała nam tylko wyobraźnia i marzenia o podróżach dalekomorskich. Na szczęście wiemy już jak wygląda kanał i ile wysiłku zostało włożone w jego realizację.

Samotny biały żagiel ;)
... jedyny, jakiego udało się nam zobaczyć.
Kiedyś w tym samym miejscu stawali faraonowie, perski król Dariusz a także Napoleon Bonaparte tworząc różne plany dotyczące kanału. Pierwszy kanał stworzyli starożytni Egipcjanie łącząc jeziora Gorzkie z Nilem. Herodot wspomina w swoich zapiskach, że statki mogły przebyć trasę od Morza Czerwonego do delty Nilu w cztery dni. Kanał, który znamy obecnie powstał w drugiej połowie XIX wieku i jest najkrótszą trasą pomiędzy Morzem Czerwonym i Śródziemnym, po której mogą poruszać się statki o zanurzeniu do 23 metrów. Kto wie, może następnym razem będziemy mieli okazję nacieszyć oczy wielkimi okrętami pokonującymi kanał, ponieważ podobno średnio przepływa ich 60 na dobę.
Zobacz także:
Kącik podróżnika, czyli co warto zobaczyć nie tylko w Egipcie