
Dzielnica ta potwornie ucierpiała w wyniku trzęsienia ziemi, które kilkanaście lat temu nawiedziło Egipt - wiele budynków zawaliło się, a inne popękane przypominają mieszkańcom ten trudny okres. Życie nie jest tu łatwe, ale mieszkańcy radzą sobie jak mogą. Mnie najbadziej urzekł starszy pan, który w tej zabudowanej krainie bez skrawka zieleni stworzył swój mały świat. Codziennie sprzedaje tutaj pieczone słodkie ziemniaki, które za 1 funta (około 0,60 zł) zawinięte w gazetę oferuje przechodniom.

... wspomina rządy Nasera, raczy opowieściami (i nie przeszkadza mu, że nie wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć, najważniejsze że ma słuchaczy).

... i ma nawet swój mały „przydomowy” ogródek
(widoczny po lewej stronie poniższego zdjęcia)

Niestety po dłuższej chwili zostałam otoczona przez ciekawskie dzieci i musiałam się ewakuować.
3 komentarze:
Ciekawe, piszesz o miejscu bez kawalka zieleni, a na zdjeciu ze starcem dopatrzylem sie trawy z zoltymi kwiatami - dopiero przy powiekszeniu zdjecia okazuje sie, ze to jakies kolorowe "smieci"
No, poza tym to, co zauwazylem, to moglyby byc tylko trawy z kwiatami mleczu, a tego przeciez w Egipcie nie ma...
Hello! I like your blog. I wish the translation for this blog.
Greetings from Argentina, José
Zetka, islamski Kair to trochę jak "betonowa pustynia", choć znacznie ładniejsza i z ciekawą atmosferą. To to co Tygryski lubią najbardziej ;)))
Nice to meet you, Joe. Some people ask me to write in english but there are some of my friends who don't speak this language. I know it's not the same but you can use:
www.translate.google.com
Hope it helps :)
Cheers from Cairo!
Prześlij komentarz