piątek, 25 czerwca 2010

Mango – egipskie jabłka?



Sezon na mango rozpoczął się już jakiś czasu temu. Od kilku dni owoce mango spadają z naszego drzewa w ogrodzie. I choć mango, które wydawało nam się odpowiednikiem polskiego jabłka ze względu na wielość odmian, powszechną obecność i długi (kilkumiesięczny) sezon, okazuje się być dla Egipcjan towarem luksusowym. Pani do sprzątania, jak tylko wypatrzy mango w naszym ogrodzie, to od razu oczy zaczynają się jej świecić, a jej poprzedniczka wzdychała do owoców, które leżały w ogrodzie naszego sąsiada. Warto też dodać, że czasami zdarza się, że wynajmujący dom chcąc zapewnić wyżywienie swojemu ogrodnikowi zapisuje w umowie, że wynajmujący oczywiście ma prawo do korzystania z ogrodu, ale ... owoce mango należą się ogrodnikom.

Dlatego dziwią nas ceny mango – w końcu jest to owoc hodowany w Egipcie. Kilogram kosztuje średnio około 20 funtów (12 złotych), ale są odmiany, za które trzeba zapłacić 30, 40, a nawet 50 funtów (26 złotych), co przy średnich zarobkach w sektorze publicznym na poziomie 392 funtów (około 220 złotych) miesięcznie* i trochę wyższych w sektorze prywatnym, stanowi nie lada wydatek. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak dzielić się naszymi mango z ogrodnikiem, panią do sprzątania, kierowcą, bawaabem ... Jak widać lista chętnych jest długa.

* na podstawie Business Today Egypt, maj 2010

* * *
Przeczytaj także:
Mój jest ten kawałek podłogi!
Zdążyć przed Ramadanem

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Help!

Aż boję się spojrzeć, co pokazuje termometr za oknem. Żar leje się z nieba, choć zwrot „żar leje się z piekła” trafniej oddałby tutejszą rzeczywistość. Pomoć czeka nas najgorętsze lato dekady (więcej). Przemykamy: dom – samochód – sklep – uff... nareszcie dom. O spacerze, czy wieczorze w ogrodzie, można tylko pomarzyć. Klimatyzatory chodzą niemal non stop, a temperaturę w domu trudno jest zbić poniżej 28 stopni Celsjusza. Sieć elektryczna jest na granicy swojej wydajności. Po raz kolejny odcięli zasilanie, a to dopiero początek lata ...



* * *
Przeczytaj także:
Rozdwojenie jaźni, czyli o pogodzie w Egipcie
Dla spragnionych
Quiz: Sprawdź, gdzie mieszkasz!

sobota, 19 czerwca 2010

Wehikuł czasu

Od tysięcy lat życie w Egipcie koncentruje się nad brzegami Nilu, gdzie mieszka 96% populacji tego pustynnego kraju. I choć wraz z ukończeniem budowy Wielkiej Tamy w Asuanie Nil już nie wylewa (od 1971 r.), jak miało to miejsce przez tysiące lat, wystarczy udać się na pola otaczające Nil, aby cofnąć się w czasie – życie płynie tu w tym samym rytmie, co przed wiekami. Mieszkańcy wiosek, odziani w galabije, pracują na roli używając tradycyjnych narzędzi i własnych rąk. W pracach na polu dzielnie wspomagają ich osły i muły, rzadziej wielbłądy czy konie. Mechanizacja rolnictwa raczej tu nie dotarła, z wyjątkiem pomp, które nawadniają pola. Tak więc jeszcze dziś, na żywo, można przekonać się, jak wyglądało rolnictwo dawno, dawno temu ...


Nawadnianie pola


Tradycyjna uprawa roli


Pasterze w jednej z wiosek w Oazie Fajum


W drodze z pola

* * *
Przeczytaj także:
Potomkowie faraonów
Nie ma, nie ma wody na pustyni?
Targ wielbłądów w Birkasz

niedziela, 13 czerwca 2010

Baśnie 1000 i jednej nocy

Któż nie zna Opowieści o Sindbadzie Żeglarzu, Alibabie i 40-tu rozbójnikach, czy cudownej lampie Alladyna? Czy nie roztaczają przed nami magicznego obrazu arabskiego świata? Historie opowiadane przez Szecherezadę – żonę sułtana, który po nocy poślubnej zabijał swoje nowopoślubione małżonki – kończone nad ranem w najmniej spodziewanym momencie, nie dość że ocaliły jej życie, to jeszcze rozkochały w niej sułtana do tego stopnia, że po 1000 i jednej wspólnie spędzonej nocy, postanowił on spędzić z nią resztę życia.

Baśnie tysiąca i jednej nocy to kolekcja opowieści perskich, indyjskich i arabskich pochodzących z 10 wieku, które należą do grona arcydzieł światowej literatury. Przez wiele wieków przekazywane były ustnie z pokolenia na pokolenie. We wszystkich krajach arabskich znajdowały się ich rękopisy, które nieznacznie się od siebie różniły, a wraz z upływem czasu dodawane były kolejne baśnie i legendy. W ten sposób do baśni powstałych w Iraku, stopniowo dodawano kolejne, szczególnie powstałe w Syrii i Egipcie. Średniowieczny Kair jest miejscem, w którym toczy się znaczna część akcji. Są, zaraz po Koranie, najbardziej znanym dziełem z Bliskiego Wschodu, choć po arabsku wydrukowane zostały dopiero na początku XIX wieku.

I pomimo, że Baśnie cenione są w zachodnim świecie, na Bliskim Wschodzie wciąż wywołują kontrowersje. W ubiegłym miesiącu ze wsparciem finansowym rządu egipskiego opublikowane zostało kolejne, dwutomowe, wydanie tego dzieła, które spotkało się ze sprzeciwem grupy egipskich prawników powiązanych z uniwersytetem Al Azhar – najbardziej poważaną szkołą koraniczną na Bliskim Wschodzie, którzy zarzucili książce „bezwstydność seksualną” i „sarkazm wobec Boga”. Jest to trzecia już próba zakazu publikacji tej książki w Egipcie (po dwóch nieudanych w pod koniec ubieglego wieku).

Co ciekawe, właśnie w czasie trwającej dyskusji o możliwości publikacji Baśni Tysiąca i jednej nocy, w Kairskiej Operze wystawiona została współczesna wersja tegoż baletu do muzyki Nikołaja Rimskiego-Korsakowa. Mnie się bardzo podobało – było pięknie, magicznie i bajkowo! Gdybyście mieli okazję zobaczyć ten balet – gorąco polecam!


* * *
Przeczytaj także:
Kontrowersje wokół Baśni Tysiąca i jednej nocy
Opera Aida
Yalla habibi!

czwartek, 10 czerwca 2010

Druga żona dla Koptów

Rozmowy z Egipcjanami nie należą do najłatwiejszych. I nie chodzi bynajmniej o barierę językową, lecz raczej o potrzebę dowartościowania się. Większość z nich jest managerami (nawet jeżeli jeżdżą jako kierowcy). Oczywiście znają tego i tamtego, a przyznać trzeba że koligacje i znajomości wśród Egipcjan mają kluczowe znaczenie. Jeden z naszych kierowców podczas pierwszego spotkania kilkukrotnie podreślił, że jest managerem kierowców (to było tylko jego życzenie) i ojciec jest generałem w armii (to akurat prawda). Szczerze mówiąc przy takim stanowisku i koligacjach dlaczego miał być naszym kierowcą? Strasznie mnie to niepokoiło – przecież nie jesteśmy VIP-ami, aby woził nas tak ustawiony manager. Nawet przeszło mi przez myśl, że może on jest z wywiadu, tylko niby po co mieliby nas szpiegować ;)

Ostatnio znajomy Kopt (czyli osoba jak najbardziej zainteresowana tematem) przeszedł jednak samego siebie mówiąc, że w Egipcie zmieniło się prawo i Koptowie mogą mieć dwie żony. Hurra! – zapewnie pomyślałoby wielu mężczyzn ;) Tylko dlaczego akurat dwie? Muzułmanie mogą mieć cztery żony, ale wynika to z Koranu, zgodnie z Biblią chrześcijanie mogą mieć tylko jedną, więc niby dlaczego rząd egipski miałby tak zmienić prawo? I dlaczego akurat dwie, a nie trzy, cztery, czy choćby pięć?

No cóż, jak zwykle rzeczywistość okazała się bardziej prozaiczna. Rząd zmienił prawo, aby wszyscy mieszkańcy Egiptu (niezależnie od wyznania) mieli prawo do rozwodu i do założenia po rozwodzie nowej rodziny. Przeciwko temu protestuje Papież Shenuda III – głowa kościoła Koptyjskiego w Egipcie, gdyż zgodnie z Biblią rozwody są niedopuszczalne.

Postanowiłam więc sprawdzić, czy mój koptyjski rozmowca naprawdę miał na myśli, że Koptowie mogą mieć dwie żony w tym samym czasie i ten z przekonaniem potwierdził. No cóż ... nie pozostaje nic innego, jak zaufać swojemu zdrowemu rozsądkowi ;)

* * *
Przeczytaj także:
Very Important Person
Aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa

czwartek, 3 czerwca 2010

Faraon Dżedefre

Przez ostatnie dwa lata regularnie przejeżdżaliśmy drogą na Alexandrię, która kilka kilometrów za piramidami w Gizie zaczyna się wspinać wychodząc w końcu na płaskowyż, w okolicach miejsca zwanego Abu Roash. Jeszcze przed przyjazdem do Egiptu dowiedzieliśmy się z Discovery Chanel, że w tym miejscu kryje się jedna z niedawno odkrytych piramid. Przez długie lata starano się stwierdzić, czy to rzeczywiście była piramida, a gdy przypuszczenia się potwierdziły zaczęto szukać jej właściciela.



Faraonem, który kazał wybudować tę piramidę na swój grobowiec był Dżedefre, syn faraona Chufu (Cheopsa). Dżedefre, który wstąpił na egipski tron zaraz po swoim ojcu z jakiegoś powodu postanowił wybudować monument w pewnym oddaleniu od piramidy ojca, ale za to wzniósł swą budowlę na wzgórzu, przez co wydawała się ona niezwykle potężna, a w mniemaniu króla mogła być uważana za największą pomimo, że jej wysokość od podstawy wynosiła około 65 metrów. Dżedefre przez niektórych archeologów podejrzewany jest też o zlecenie budowy Sfinxa z Gizy i coraz więcej faktów wskazuje, że tak właśnie było.

Piramida Dżedefre stała spokojnie na wzgórzach Abu Roash, aż do najazdu Rzymian, którzy zapoczątkowali jej rozbiórkę celem budowy okolicznych osiedli, a dzieło zniszczenia dokończył na początku XIX wieku Muhammad Ali, nakazując dalsze pozyskiwanie kamienia, w tym samym celu co Rzymianie. I tym sposobem dzisiejsza piramida wznosi się zaledwie do poziomu około 1/3 jej pierwotnej wysokości.

W końcu nastał dzień, w którym i nam udało się dotrzeć do piramidy Dżedefre. Dziś wciąż trwają tu wykopaliska prowadzone przez francuskich archeologów, ale przy odrobinie szczęścia można przespacerować się wokół piramidy, a nawet wejść do jej wnętrza. Szeroki odkryty korytarz prowadzi w dół do dawnej komory grobowej, która została wykuta w litej skale na głębokość kilkunastu metrów poniżej poziomu terenu. Obok piramidy Dżedefre odkryto też niedużą piramidę należącą prawdopodobnie do ówczesnej królowej i co ciekawe właśnie odkrycie tej piramidy satelickiej dowiodło, że wielka budowla obok też była piramidą.

Wokół piramidy znaleziono też resztki świątyń, w których kapłani polecali zmarłego króla bogom, oraz doszukano się rzymskich młotków, które posłużyły do niszczenia grobowca. Mimo wszystko budowla w znacznej części przetrwała, dzięki czemu imię faraona Dżedefre stało się nieśmiertelne.

* * *
Zobacz także:
Mapa piramid w Egipcie
Błotna piramida
W odwiedzinach u Amenhotepa i Sesostrisa