Iran słynie nie tylko z perskich dywanów, ale różnież ze swych zabytków i różnorodności krajobrazu. Tym razem celem małej wyprawy stały się góry Elburs, które wyrastają niczym skalna ściana przy północnych granicach miasta.

Znajomy poradził, aby udać się do miejsca zwanego Darband, które jest też celem wielu wycieczek mieszkańców miasta w weekendowe dni. Ostatnie kilkadziesiąt metrów asfaltu, który zdołał wcisnąć się w górską dolinę jest miejscem, w którym nagle krajobraz zmienia się z miejskiego w górski, może trochę na wzór miast typu Zakopane. Stąd można poruszać się dalej tylko pieszo lub na ośle - pieszo poruszają się przybysze tacy jak ja, a na osłach przemykają irańscy górale. Co ciekawe, wygląda na to że górskie wycieczki są sportem, który jest dość powszechny w Teheranie, a może i w wielu miejscach Iranu. Na szlaku można spotkać całkiem profesjonalnie ubranych wędrowców, przez co Iran z pewnością wyróżnia się na tle innych państw muzułmańskich tego regionu. Do tego góry Elburs – bo tu właśnie przyszło mi wędrować – przez większość roku pokryte są tu i ówdzie śniegiem, co sprawia że wielu Irańczyków jeździ na nartach.
Górska ścieżka przez pierwsze kilometry wiedzie wzdłuż górskiego potoku, który pięknie szumi przelewając się pomiędzy skałami, a nad wodami potoku wybutowano, a czasami wręcz zawieszono niezliczoną ilość restauracji, kafejek, drobnych sklepików i góralskich kramów. Wielu przychodzi tu na spacer oraz aby przysiąść na chwilę i zapalić sziszę. Młodzi przychodzą na romantyczne spacery, a jeszcze inni chcą wejść w wyższe partie gór, aby powspinać się i nacieszyć oczy zamgloną panoramą Teheranu. Te zawieszone nad wodą kafejki są chyba tradycją regionu, która znana była już w starożytności, pod postacią wiszących ogrodów w sąsiednim Babilonie.
Wracając na górski szlak – przespacerowałem się odrobinę po Elbursie i muszę przyznać, że po egipskich płaskich pustyniach, spacer po zielonych górskich ścieżkach był nieprawdopodobnym doświadczeniem. Góry Elburs bardzo przypominają europejskie Karpaty, a na deser można posmakować góralskich przysmaków, w postaci marynowanych owoców, które kuszą pięknymi kolorami i ciekawym smakiem.


Znajomy poradził, aby udać się do miejsca zwanego Darband, które jest też celem wielu wycieczek mieszkańców miasta w weekendowe dni. Ostatnie kilkadziesiąt metrów asfaltu, który zdołał wcisnąć się w górską dolinę jest miejscem, w którym nagle krajobraz zmienia się z miejskiego w górski, może trochę na wzór miast typu Zakopane. Stąd można poruszać się dalej tylko pieszo lub na ośle - pieszo poruszają się przybysze tacy jak ja, a na osłach przemykają irańscy górale. Co ciekawe, wygląda na to że górskie wycieczki są sportem, który jest dość powszechny w Teheranie, a może i w wielu miejscach Iranu. Na szlaku można spotkać całkiem profesjonalnie ubranych wędrowców, przez co Iran z pewnością wyróżnia się na tle innych państw muzułmańskich tego regionu. Do tego góry Elburs – bo tu właśnie przyszło mi wędrować – przez większość roku pokryte są tu i ówdzie śniegiem, co sprawia że wielu Irańczyków jeździ na nartach.

Wracając na górski szlak – przespacerowałem się odrobinę po Elbursie i muszę przyznać, że po egipskich płaskich pustyniach, spacer po zielonych górskich ścieżkach był nieprawdopodobnym doświadczeniem. Góry Elburs bardzo przypominają europejskie Karpaty, a na deser można posmakować góralskich przysmaków, w postaci marynowanych owoców, które kuszą pięknymi kolorami i ciekawym smakiem.
