
Burj al Arab - wizytówka współczesnego Dubaju
Okazuje się jednak, że najpopularniejszą atrakcją zarówno dla tutejszych mieszkańców jak i licznie przybyłych turystów są ... zakupy! I tu potrafię zrozumieć spragnionych zakupów Egipcjan – pomimo coraz większej ilości marek typu Zara, H&M czy Promod dostępnych w Kairze, liczba tego typu sklepów przypadająca na mieszkańca tej niemal 20 milionowej metropolii jest zatrważająco mała. Wybór artykułów spożywczych w Kairze także nie jest zbyt duży (wspomnę choćby o rodzajach jogurtów dostępnych w czasie Ramadanu, o którym pisałam tutaj) tak więc wizyta w Dubajskim Carrefurze była dla nas jak wyprawa do Skarbca Alladyna.

Nadal jednak nie rozumiem tego zakupowego szaleństwa w Dubaju. Oczywiście 50 centrów handlowych znajdujących się w jednym mieście, w których obok marek masowych są także butiki największych projektantów, daje ogromny wybór. Poza tym odmienne atrakcje zapewniane przez każde z centrów mają sprawić, że to właśnie w nim poczujemy się wyjątkowo. Ale czy to powód, aby na zakupy jechać aż tak daleko? A może po prostu istnieją trzy rodzaje turystów: Plażowicze, Shopperzy i Włóczykije. I należąc do grupy Włóczykijów nigdy nie zrozumiem Shopperów?
* * *
Przeczytaj także:
Dubaj, w królestwie zakupów - artykuł na wp.pl
Czas na zakupy
Egipski Outsourcing
0 komentarze:
Prześlij komentarz