niedziela, 28 sierpnia 2011

W oczekiwaniu na iftar

Dzisiaj był ostatni dzień Ramadanu i ostatnia okazja, aby zobaczyć przygotowania do iftaru - wieczornego śniadania przerywającego całodzienny post. Poniższe zdjęcia zostały zrobione kilka dni temu w okolicy meczetu Husseina - najświętszego miejsca islamu w Kairze.


Im bliżej końca Ramadanu, tym więcej osób wylega na ulice, by w gronie rodziny lub znajomych spożyć wieczorne śniadanie. Iftar spożywany jest zarówno w restauracjach, jak i na skwerach, czy w wąskich uliczkach.


Mniej więcej godzinę przed zachodem słońca na ulicach pojawiają się prowizoryczne stoły, które powoli zapełniają się ludźmi.


Pomimo, że Ramadan jest miesiącem postu, to właśnie w tym okresie biedni najadają się do syta. Stoły miłosierdzia finansowane przez bogatych, firmy, czy meczety pozwalają na darmowy posiłek każdemu, kto przy nich zasiądzie.


Iftar jest okazją do rodzinnych pikników - liczne wielopokoleniowe rodziny zabierają ze sobą zapasy i w otoczeniu innych rodzin oczekują zachodu słońca.


Im bliżej końca Ramadanu, tym większe oblężenie przeżywają także restauracje.


Od wczesnych godzin popołudniowych na ulicach pojawiają się sprzedawcy oferujący różnego typu dania, by już wracając z pracy można było zrobić zakupy na wieczerzę.


Wśród sprzedawanych dan pojawiają się różnego typu lokalne smakołyki.


I jeszcze obowiązkowy tamr rozlewany do plastikowych butelek po napojach.


Na iftarowych stołach królują różne lokalne potrawy. Tym razem nie mogło zabraknąć lokalnego chleba, piklowanych warzyw, mashi - nadziewanych liści winogron, fula - pasty z fasoli i obowiązkowego tamru do popicia.


Iftar w wielu krajach arabskich rozpoczyna się od zjedzenia daktyli. Na kairskich stołach pojawia się także mleko kokosowe z pływającymi w nim daktylami.


Gdy tylko słońce schowa się za horyzont, nawoływania z meczetów są sygnałem do wyczekiwanego przez cały dzień śniadania.


Po zaspokojeniu głodu i pragnienia nadchodzi czas na odpoczynek przy shishy.

* * *
Przeczytaj także:
Gdy fanoose rozświetla mrok, czyli Ramadan w Kairze
Gdy widzę słodycze
Uliczne jedzenie i problemy życia codziennego w Kairze

4 komentarze:

La vie est belle i ja tez pisze...

Ostatnio bylam na naszym "marche" i mowie do mojego znajomego wlasciciela sklepiku, ktory jest muzulmaniem: co sie stalo, jest pan chory, tak pan schudl...moja siostro, rzecze moj przyjaciel, mamy post! Dobrze, ze sie juz skonczyl, bo naprawde zle wygladal!
Serdecznosci
Judith

amellieslife pisze...

zakochalam sie w egipcie od pierwszego wejrzenia ;)
JEsli chodzi o wycieczke z biura podrozy to nie obawiam sie tam podrozowac ale balabym sie poleciec tam na wlasna reke. W poslce dalej jest stereotyp despotycznego muzulmanina niestety ;<<

Kroniki egipskie pisze...

Judith, w Egipcie jest raczej odwrotnie ;)

To prawda, że w ciągu dnia Egipcjanie poszczą, ale w nocy życie rodzinne i towarzyskie kwitnie przy suto zastawionych stołach więcej.

W przypadku biednych ludzi jest to jedyny czas, kiedy najadają się do syta przy fundowanych przez bogatych stołach miłosiedzia.

Największym problem, jaki zgłaszają egipscy znajomi w tym okresie jest pragnienie, brak możliwości wypicia porannej kawy, czy wypalenia papierosa i ... niewyspanie - z powodu przesunięcia trybu życia na nocny.

Mam nadzieję, że po Aid znajomy doszedł już do siebie :)
Pozdrawiam
Ania

Anonimowy pisze...

A co ma stereotyp despotycznego muzulmanina wspolnego z podrozowaniem? Zwiedzanie, poznawanie historii, kultury i zycia, nie oznacza od razu wdawania sie z nikim w blizsze relacje.
Pozdrawiam z Kairu, juz od 4 lat tutaj. B.