Tym razem "dałam się porwać" napotkanemu na bardzo lokalnej drodze bardzo lokalnemu przewodnikowi, który oprowadził mnie po różnego typu warsztatach. Tradycyjnie zobaczyłam, jak robi się pudełka zdobone masą perłową. Dowiedziałam się, że wielkie meble: fotele, komody, parawany, także ręcznie zdobione masą perłową to towar eksportowy do krajów Zatoki Perskiej (zawsze zastanawiałam się, kto je kupuje, bo nie są one w europejskim stylu, a cena tych mebli jest bardzo wysoka).

Największym odkryciem był jednak dla mnie Fathi Abilsahir - przemiły staruszek palący shishę w niewielkim sklepie z pamiątkami w okolicy, do której nie docierają turyści. I choć nigdy nie opuścił Egiptu ściana za jego plecami wyklejona jest zdjęciami jego przyjaciół z całego świata. Nie mogło także zabraknąć przyjaciół z Warszawy :)

W maleńkim Skarbcu Fathiego, pełnym różnego rodzaju świecidełek, znajduje się także jego największy skarb - piersze wydanie przewodnika Lonely Planet "Egipt i Sudan" (wydanego 20-30 lat temu), do którego pomagał zebrać informacje o Kairze, i na którego 68 stronie znajduje się jego młodzieńcze zdjęcie.

To było naprawdę urocze popołudnie.
* * *
W poszukiwaniu lokalnego kolorytu
Mój jest ten kawałek podłogi
Pij Coca-Colę
4 komentarze:
Bardzo sympatyczne spotkanie.
Dowód również na to, że nie warto pędzić, ale rozejrzeć się uważniej w miejscu w kt. się mieszka czy do którego się trafi. Wszędzie można znaleźć takie ciekawostki, ale trzeba mieć, tak jak Wy, otwarte oczy.
czytam, czytam i nie wierze ;) ale bede wiecej czytac, to moze uwierze.. ;) w to, ze Kair moze sie komus podobac i ze to miejsce, moze miec w sobie cos pozytywnego.. bylam do tej pory kilka razy, po kilka tygodni (tesciowe mieszkaja) i nie spotkalam nikogo, kto bylby z Kairu zadwolony... no nic, zainspirowana Twoim blogiem, nastepnym razem rozdziawie oczy, postaram sie nie zauwazac brudu, biedy, nie czuc smogu, kurzu, oslepnac na problem bezdomnosci, glodu, nedzy i moze mi sie uda ;)
tak czy inaczej, czyta sie ciekawie :) pozdrawiam :)
Kair ma wiele zalet i znam niejedną osobę, która tu mieszkała i za nim tęskni. Oczywiście jest biednie, brudno, etc. ale wystarczy dobrze się rozejrzeć, aby zobaczyć jego piękne strony.
Kair jest dla mnie jak Skarbiec Alladyna: w żadnym innym mieście nie widziałam tylu zabytków (przepięknych architektonicznie) co w Kairze (więcej). Choć mieszkam tu od ponad 3 lat wciąż odkrywam ciekawe miejsca i ludzi. Nie wspominając o liczbie koncertów i wydarzeń kulturalnych, na które nie starcza czasu.
Jeżeli chcesz zobaczyć piękne oblicze Kairu proponuję rozpocząć od:
1. wieczornego spaceru po Parku Al Azhar z widokiem zachodu słońca nad Starym Kairem (najlepiej w niedzielny wieczór, nie polecam czwartkowego, piątkowego, czy sobotniego popołudnia)- więcej
2. wieczornego spaceru po Moez Street (tuż obok Khan Al Khalili) z wizytą w meczetach Kalauna, Barkuka czy Nasr Mohammeda, które otwarte zostały po trwającej 13 lat renowacji (więcej)
3. zobaczeniu tańczących derwiszy w karawanseraju Al Ghouri (więcej).
Takie urokliwe miejsca mogłabym wymieniać długo - wiele z nich znajdziesz na blogu. Wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć :)
Oczywiście czasami jest i tak
... ale warto szukać jasnych stron mieszkania tutaj :)
Pozdrawiam z Kairu
Ania
Wspaniałe spotkanie!
Sprawia, że coraz bardziej i bardziej chciałabym kiedyś przyjechać do Kairu:)
Prześlij komentarz