wtorek, 25 września 2012

Dla majsterkowiczów

W Egipcie wszystko się przyda. Przedmioty codziennego użytku przeżywają tu drugie, a nawet trzecie życie. Przy naprawie samochodów często zamiast nowych części, wstawia się ponownie stare, z odzysku, bo przecież mogą jeszcze posłużyć. Dlatego też „Friday Markets” (piątkowe bazary) cieszą się dużym powodzeniem. To tutaj można nabyć wszelkie możliwe części zamienne, stare narzędzia, zepsute telewizory - słowem wszystko co może się przydać nie tylko w gospodarstwie domowym. I do tego w niesamowicie niskich cenach!

Raj dla majsterkowiczów na piątkowym bazarze

Dla nas, wychowanych w europejskiej konsumpcyjnej kulturze, takie piątkowe bazary nie prezentują się atrakcyjnie. Co z tego, że jest tanio, skoro jakość oferowanych produktów jest bliska zera. Wolimy kupić nowy telewizor zamiast poświęcać czas i energię na kolejne naprawy, które zazwyczaj nie pomagają na długo. Biedni Egipcjanie nie mają wyboru – cieszą się tym, co mają i eksploatują wszystko do granic możliwości.

Wydawać by się mogło, że społeczeństwo, które niemal wszystko naprawia „do skutku” będzie miało mnóstwo sklepów z narzędziami, śróbokrętami, wiertłami, śrubkami, etc. Nic bardziej mylnego. Takie sklepy i owszem są, ale wybór jest niewielki, a oferowane w nich towary nie są wysokiej jakości: po niedługim czasie użytkowania młotek spada z trzonka, narzędzia blyskawicznie się tępią, etc. Dlatego też co tylko się daje przywozimy z Polski, zaczynając od wiertarki, a na wkrętach do kartongipsu kończąc.

Aż tu po czterech latach Wielkie Odkrycie! W Kairze jest sklep z narzędziami i elementami wyposażenia wnętrz z prawdziwego zdarzenia. No dobrze, jeżeli chodzi o wyposażenie wnętrz to może nie oczekujmy zbyt wiele, choć mają piękne niemieckie tapety do dziecięcego pokoju (niestety w bardziej niż niemieckich cenach). Do Castoramy czy OBI sporo mu brakuje, ale oprócz wiertarek i przyzwoitych narzędzi znalazłam tutaj prawdziwe skarby: uszczelki do okien (niezbędne zimą oraz w sezonie khamseenu, a które do tej pory przywoziliśmy z Polski) oraz uwaga! uwaga! ... korytka malarskie. Wiem, że brzmi to banalnie, ale dwa lata temu, kiedy chcieliśmy przemalować ściany spędziłam długie godziny jeżdżąc od jednego sklepu z akcesoriami malarskimi do drugiego, a sprzedawcy patrzyli na mnie jak na dziwoląga „Czego Madam od nich chce?” Jako, że Polak potrafi (w końcu lata komunizmu nauczyły nas kreatywności ;), ostatecznie wykorzystaliśmy w tym celu zakupione w sklepie spożywczym aluminiowe korytka, które służą do grillowania. A tu proszę, wszystko pod jednym dachem. Nieco rozczarowana, dlaczego nasz kierowca nie powiedział mi wcześniej o istnieniu takiego wspaniałego sklepu odpowiedział, że sam nie wiedział, że taki sklep jest w Kairze. Bo po co kupować dobre jakościowo narzędzia, które będą służyły przez wiele lat, skoro zużyte można kupić niemal za darmo, np. na piątkowym bazarze?

A dla zainteresowanych strona internetowa sklepu Dary, w którym można znaleźć te wszystkie skarby, a który z przyjemnością dodaję do listy ulubionych sklepów: www.daryegypt.com

* * *
Zobacz także:
Friday Market
Recycling po egipsku

wtorek, 11 września 2012

I choćby przyszło tysiąc atletów ...

Pewnego wiosennego poranka pracując nad fotoessejem o Nilu (więcej) postanowiłam w Sakkarze poszukać hieroglifów związanych z tą rzeką. Sakkara znana jest przede wszystkim z piramidy schodkowej Dżersera – pierwszej ze wszystkich piramid, ale jest to także jedno z najbogatszych stanowisk archeologicznych w Egipcie z dobrze zachowanymi, czy odrestaurowanymi mniejszymi piramidami, mastabami, czy grobowcami. W przeciwieństwie do potężnych piramid w Gizie oferuje możliwość zobaczenia przepięknych wnętrz zdobionych rzeźbionymi czy malowanymi hieroglifami oraz scenami z codziennego życia.


Na wycieczkę zabrałam swojego kierowcę, który co mnie nie wcale nie zdziwiło, w Sakkarze (która znajduje się pod Kairem) jeszcze nigdy nie był. Podczas zwiedzania cieszył się jak dziecko „Madam, madam, a widziałaś to? A widziałaś tamto?”. "No cóż ..." - nie była to moja pierwsza wycieczka do Sakkary. Tak czy inaczej, w przypływie entuzjazmu powiedział: „A wiesz madam? Turystyka w Egipcie cierpi po rewolucji. A gdyby tak ją pobudzić? A gdybym namówił 1000 znajomych do odwiedzenia Sakkary, to przynieślibyśmy tutaj 4.000 funtów egipskich”.

Egipcjanie płacą za bilety na teren nekropolii w Sakkarze 4 LE, podczas gdy obcokrajowcy „zaledwie” piętnaście razy więcej, czyli 60 LE. Gdyby więc przyjechało tutaj 1000 turystów to gospodarka za same bilety dostałaby zastrzyk w wysokości 60.000 funtów, nie wpominając o bakshishach i usługach dodatkowych.

Tak czy inaczej, pomimo że od naszej wycieczki minęło pół roku kierowca do Sakkary nie zabrał nawet swoich dzieci, a ja w międzyczasie wysłałam tam swoich znajomych ;)

* * *
Zobacz także:
Na początku było słowo
Zaszyfrowane hieroglifami
Magia Odkrywania

niedziela, 9 września 2012

Kurz




Kurz jest nieodłącznym elementem życia w Kairze. Towarzyszy nam cały rok – latem należałoby sprzątać niemal codziennie, aby choć na chwilę się go pozbyć, ale najgorszy jest khamseen*, kiedy po takim wietrznym dniu kurzu pełno jest go w całym domu - leży niemal wszędzie dostając się do wnętrz przez nieszczelne egipskie okna. Sprzedawcy regularnie polewają wodą teren przed swoimi sklepami, aby choć trochę uchronić się przed jego osiadaniem na sprzedawanych produktach.

* Khamseen - suchy, ciepły i pełen kurzu wiatr, który zazwyczaj wieje z przerwami przez około 50 dni (więcej o khamseen)

"Kurz" – tak fotograf Xenia Nikolskaya nazwała album ze swoimi zdjęciami pokazującymi wnętrza niegdyś przepięknych kairskich pałaców, które lata świetności mają już za sobą. Kurz jest elementem, który łączy wszystkie wnętrza i zdjęcia. Więcej o projekcie Kurz („Dust") tutaj.

Poniżej kilka moich interpretacji „zakurzonych” kairskich zakamarków.





* * *
Zobacz także:
Piaskowanie na śniadanie
Jak radzić sobie w warunkach klęski pogodowej
Smog nad Kairem