piątek, 18 stycznia 2013

Omańskie odkrycia

Po ponad 4 egzotycznych latach spędzonych w Kairze i okolicach, czasami wydaje mi się, że w krajach arabskich nic już mnie nie zaskoczy. A jednak ... Podróż do Omanu przyniosła kilka jakże ciekawych niespodzianek.

Życie w Omanie jest zupełnym przeciwieństwem życia w Kairze. W kraju, który zamieszkuje zaledwie 1/7 mieszkańców samego Kairu czas płynie leniwie. Cóż za miła odmiana po towarzyszącym nam na co dzień zgiełku i chaosie Kairu – miasta, które nigdy nie zasypia (więcej).


Nadal nie wiem, jak to się dzieje, że w Kairze jest tyle kurzu (więcej). Oman jest także krajem pustynnym, w wielu miejscach podobnie jak w Kairze niemal nie pada deszcz, a jednak wszędzie jest czysto, a kurzu ... ani śladu.


Zastanawia mnie także, ile meczetów jest w Omanie (a jest ich mnóstwo, często jeden przy drugim) i ilu mężczyzn (kobiety zazwyczaj nie modlą się w meczetach) przypada na jeden meczet. Przy tak małej liczbie mieszkańców kraju (2,7 miliona) okazuje się, że meczety stają się miejscami niemal prywatnymi – w jednym z meczetów w Maskacie podczas wieczornej modlitwy było zaledwie 6 mężczyzn, a następnych kilku poszło do meczetu obok.

Oprócz trzech widocznych na zdjęciu mężczyzn w meczecie tego wieczora modliło się zaledwie trzech innych

Jako, że najlepiej stołować się w miejscach, gdzie jedzą lokalni wybraliśmy się do „Fast Food and Juice Center” przy Cornische w Mutrah (w dzielnicy Maskatu). Wybór świeżych soków rzeczywiście świetny, ale jedzenie typu fast food zawsze pozostanie fast foodem. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy do frytek i burgerów z głośników popłynęła ... muzyka poważna. Dalsze śledztwo w tej sprawie wykazało, że rządzący od 40 lat Omanem Sultan Quabus, któremu Oman zawdzięcza swój rozkwit,  jest wielkim miłośnikiem muzuki poważnej. Widocznie z sułtana zamiłowania przeszły na lud. Jedna z omańskich radiostacji od rana do wieczora  serwuje muzykę poważną i można w niej usłyszeć także polskie opery.

A skoro już o jedzeniu mowa, to w bardzo popularnych tutaj coffeeshopach sewuje się herbatę z mlekiem, kardamonem i cukrem. Można ją wypić, ale nie została ona naszym omańskim przysmakiem. Co więcej po takim słodkim ulepku dalej chce się pić, a jako że za chwilę byliśmy na stacji Shell tu także poprosiłam o herbatę. I dostałam ... gorącą omańską herbatę z mlekiem, kardamonem i cukrem. Takie 4 w jednym, z automatu do gorących napojów, czekające jedynie do nalania do kubka. O zwykłej herbacie mogłam jedynie pomarzyć. Co kraj to obyczaj.

* * *
Zobacz także:
Kraina Sindbada Żeglarza
Baśnie 1000 i jednej nocy
Wszystkie posty związane z Omanem


3 komentarze:

Kasia na Rozdrożach pisze...

Zaluje, ze podzcas pobytu w Dubaju nie udalo mi sie zrobic wycieczki do Omanu, ale moze kiedys!
PS. Uwielbiam slodka herbate ;)

Anonimowy pisze...

Wycieczka czy przeprowadzka ?

Kroniki egipskie pisze...

Na szęście wycieczka. Choć bardzo mi się tam podobało, nie jestem pewna, czy chciałabym tam mieszkać. Cywilizacja i czystość na nieporownanie lepszym poziomie niż w Egipcie, ale trochę ... za spokojnie ;)